Nauczono mnie, że nazywam się teraz Marysia Butkiewicz. Umia-
łam się przeżegnać i odmówić pacierz
W 1943 roku wileńskie getto zostało zlikwidowane. Niania przekonana, że cała moja rodzina zginęła, ochrzciła mnie jako swoje dziecko. Ukrywała się ze mną w Wilnie u swoich braci, ale wkrótce sąsiedzi zaczęli się mną interesować i niania przeniosła się do kuzyna, który mieszkał w Niemenczynie, w domku na uboczu. Tam
w wykopanej w lesie ziemiance przechowałyśmy się do końca wojny. Niania chodziła na wieś prząść, wtedy zabierano mnie do domu i bawiłam się w kącie. W razie niespodziewanej wizyty chowano mnie do piwnicy. Raz wrzucono mnie tam w pośpiechu. Bardzo się potłukłam, ale wiedziałam, że nie wolno mi wydać z siebie głosu. Innym razem, gdy do domu przyszedł żandarm, w popłochu schowano mnie pod pierzynę. Przeżyłam szok — zemdlałam i na wiele dni straciłam mowę. Bałam się cały czas, wiedziałam, że nie wolno mi mówić prawdy. Zapytana czy jestem Żydówką miałam zaprzeczyć, uklęknąć, odmawiać pacierz i Litanię Loretańską.
Po wojnie, w 1946 roku, wyruszyłyśmy z nianią do Polski, trafiłyśmy do Węgorzewa w Olsztyńskiem. Przez kilka dni karmił nas Państwowy Urząd Repatriacyjny, potem już musiałyśmy radzić sobie same. Niania sprzedała futro mojej mamy oraz dwa kupony materiału i kupiła za to krowę, chudą i zaniedbaną. Odkarmiłyśmy ją, odchuchałyśmy i dawała 30 litrów mleka dziennie. Sprzedawałyśmy mleko i z tego się utrzymywałyśmy. Przez wiele lat krowa była naszą żywicielką.
W 1947 roku pojawili się u nas mężczyźni, którzy szukali żydowskich dzieci. Niania powiedziała im, że mnie nie odda. Byłam bardzo z nią związana, rodziców nie pamiętałam, nie wyobrażałam sobie, że miałabym się z nią rozstać. Była moją jedyną, najbliższą osobą na świecie, bez niej nie mogłam funkcjonować.
Zrezygnowałam ze studiów, chociaż byłam najlepszą uczennicą w szkole. Poszłam do pracy i zaczęłam zarabiać na nasze utrzymanie. Za pierwsze zarobione pieniądze kupiłam niani kreton na sukienkę. Z dumą pokazywała ją wszystkim sąsiadkom.
Nigdy nie mówiłam do niani mamo. Chciałam to zrobić, ale nie potrafiłam się przemóc. Byłam bardzo nieśmiała i wstydliwa. Nie wiedziałam wtedy, że niania na to czekała — sama nigdy mi tego nie powiedziała. Gdy wyszłam za mąż i urodziłam syna, niania została babcią i tak ją wszyscy nazywaliśmy. Do śmierci była ze mną, pomagała mi wychowywać moje dzieci. Wnuki ją uwielbiały.